Tego dnia w 1954 r. Prezydent Eisenhower pisze list do swojego przyjaciela Paula Helmsa, w którym prywatnie krytykuje podejście senatora Josepha McCarthy'ego do wykorzenienia komunistów w rządzie federalnym. Dwa dni wcześniej były kandydat na prezydenta Adlai Stevenson oświadczył, że milczenie prezydenta na działania McCarthy'ego jest równoznaczne z akceptacją. Eisenhower, który uważał polityczne bicie się za urząd prezydenta, odmówił publicznego skomentowania uwagi Stevensona lub taktyki McCarthy'ego.
Eisenhower nie był jedynym szanowanym Amerykaninem, który skrytykował McCarthy'ego 9 marca. Wcześniej tego dnia, podczas sesji kongresowej, senator Ralph Flanders publicznie ocenił McCarthy'ego za okrutne prześladowanie niewinnych Amerykanów, których podejrzewał o komunistyczne sympatie. Tego wieczoru dziennikarz Edward R. Murrow ostrzegł w wiadomościach, że McCarthy kroczy cienką linią między dochodzeniem a prześladowaniami w ściganiu podejrzanej infiltracji rządu federalnego przez komunistów.
Chociaż Eisenhower musiał jeszcze publicznie krytykować McCarthy'ego, według wspomnień jednego z pomocników, nie wahał się krytykować McCarthy'ego na osobności. 9 marca nazwał McCarthy'ego pryszczem na ścieżce postępu w rozmowie telefonicznej z przewodniczącym Republikańskiego Komitetu Narodowego Leonardem Hallem. Później tego wieczoru Eisenhower w swoim liście do Helmsa wyładował się na punkcie McCarthy'ego. Ike martwił się, że obsesja kraju na punkcie bombastycznego McCarthy'ego, zarówno pro, jak i oszustwa, odwróciła uwagę od równie ważnych spraw, przed którymi stoi naród. Skarżył się swojemu przyjacielowi, że polityka publiczna i ideały mają trudności z konkurowaniem o nagłówki z demagogami: „To smutny komentarz dla naszego rządu, gdy tak ewidentnie bezużyteczne i fałszywe rzeczy mogą odwrócić naszą uwagę od całej konstruktywnej pracy, w której możemy i powinien być zaangażowany. ”Ike również bronił się przed krytyką Stevensona w piśmie, pisząc,„ przyjął metody, które McCarthy zastosował w swoim procesie śledczym lub w jakikolwiek sposób je zatwierdził. Nienawidzę ich. ”
Dwa dni później Helms odpisał na poparcie decyzji prezydenta, by nie krytykować McCarthy'ego publicznie. Zgodził się z opinią Eisenhowera, że prezydent powinien unikać publicznych konfrontacji, które mogłyby zaszkodzić właściwemu prestiżowi prezydentury. Wielu Amerykanów w tym czasie i od tamtej pory nie zgadzało się z Helmsem, wierząc, że prezydent powinien był wypowiedzieć się przeciwko taktyce McCarthy'ego.