Nauczyciel John T. Scopes został skazany za naruszenie prawa Tennessee przeciwko nauczaniu ewolucji w szkołach publicznych. Sprawa omawiana w tak zwanej „próbie stulecia” nigdy nie była tak naprawdę wątpliwa; jury naradzało się tylko przez kilka chwil w korytarzu, po czym wróciło do sali sądowej z winy. Niemniej zwolennicy ewolucji wygrali bitwę public relations, która była naprawdę zagrożona.
Pomimo popularnych poglądów na sprawę, częściowo napędzanych sztuką i filmem na Broadwayu Odziedzicz wiatr Proces Scopes nigdy nie był niczym więcej niż pokazowym. 4 maja 1925 r. American Civil Liberties Union opublikowała reklamę w gazecie, która ma pomóc każdemu nauczycielowi z Tennessee w zakwestionowaniu nowego prawa, które zakazało nauczania ewolucji. George W. Rappleyea, nowojorczyk, który przeprowadził się do Dayton w stanie Tennessee, przeczytał reklamę i przekonał lokalnych mieszkańców, że Dayton powinien zorganizować proces, aby wzbudzić zainteresowanie miastem.
Przywódcy mniej niż 2000 mieszkańców Dayton szybko podeszli do pomysłu Rappleyei. Kurator oświaty zgodził się z prawem, ale chciał zyskać rozgłos dla miasta. Nawet prokuratorzy Daytona byli w tej sprawie. Ostatnim elementem układanki było znalezienie oskarżonego. Dwudziestoczteroletni John T. Scopes, lokalny nauczyciel przedmiotów ścisłych i trener piłki nożnej, zgodził się wypełnić listę, ponieważ nie planował pozostać w Dayton przez dłuższy czas. Nikt tak naprawdę nie martwił się, czy rzeczywiście uczył swoich uczniów ewolucji. Fakt, że używał zatwierdzonej przez państwo książki naukowej, która zawiera rozdział o ewolucji, został uznany za wystarczający. Wydano nakaz aresztowania Scopesa i rozeszła się wieść, że proces rozpocznie się latem.
Chociaż reszta Tennessee była niezadowolona z planu Daytona, do miejskiej sali sądowej dodano 500 miejsc dla prasy i widzów, a głośniki ustawiono na trawniku na zewnątrz oraz w czterech audytoriach w mieście.Okazało się to konieczne, gdy wiodące postaci narodu w debacie ewolucyjnej porwały sprawę od lokalnych prawników. William Jennings Bryan, były kongresmen, który trzykrotnie kandydował na prezydenta, zanim został sekretarzem stanu Woodrow Wilson, przejął oskarżenie. Bryan osobiście zainicjował kampanię przeciwko ewolucji w Stanach Zjednoczonych; prawo Tennessee było jego pierwszym dużym sukcesem.
Wiedząc, że będzie to idealne forum do debaty Bryana na temat ewolucji i kreacjonizmu, wielki liberalny prawnik Clarence Darrow wkroczył do sprawy jako obrońca. Podczas gdy prasa napłynęła do Dayton z powodu pojedynku między tymi dwoma większymi postaciami, stacja radiowa w Chicago transmitowała ten proces na żywo jako pierwszy w Ameryce.
Proces rozpoczął się 10 lipca wspaniałymi przemówieniami zarówno Bryana, jak i Darrowa. Wkrótce jednak stało się oczywiste, że sędzia nie zamierza grać dalej: odciął każdą próbę Darrowa, aby omówić ważność ewolucji. Proces byłby zupełnie spokojny, gdyby nie twórczy gambit Darrowa, którego świadkiem był Bryan. Chociaż sędzia nigdy nie zezwoliłby na wezwanie prokuratora jako świadka obrony, Bryan nie odważył się powrócić do wyzwania. W słynnej rozmowie Darrow zapytał Bryana o dosłowną interpretację biblijnego opisu początku świata. Po mistrzowskim zadawaniu pytań Darrow zmusił Bryana do przyznania, że czysto dosłowna interpretacja nie była możliwa, przez co wyglądał bardzo głupio.
Występ Darrowa nie uchronił Scopesa przed skazaniem i grzywną w wysokości 100 USD (później został obalony ze względów technicznych), ale w prasie głównego nurtu teoria ewolucji wyraźnie wygrała debatę.
